Start: Darwin
Finisz: Tennant Creek, miasteczko pośród kopalń złota oraz licznych osad Aborygeńskich.
Dystans: 997km
Temp. max: 33’C, może nie wysoka, w każdym bądź razie wystarczająca
by dać się we znaki w połączeniu z wilgocią w powietrzu.
Opuszczamy deszczowe Darwin, pamiątkowe zdjęcie przy
powitalnej tablicy ;)
rzut oka na tablicę z kilometrami do następnych
miejscowości no i w drogę.
Deszcz, ulewa, deszcz, ciężko zrobić jakiekolwiek sensowne
zdjęcie w miarę oddające sytuację, np termitiery poubierane w bluzki, staniki,
czapki, kaski budowlane i tym podobne rzeczy.
W związku z porą deszczową omijamy drogę na Quennsland,
przypadek z Nowego Roku pokazuje, że to był przypadek, na terytorium
Queenslandu jest to normą i mogło by się okazać, że jedyna droga na wschód jest
tak pozalewana, że spędzimy na niej nie 3 dni a np 3 tygodnie. W tej sytuacji
pozostaje jedyna droga na południe wiodąca wprost przez Alice Springs, czyli
poprzez serce tego kontynentu.
Zdjęcie z tekstem o Black Fellas ... ( czarni chłopcy tu żądzą ) zrobiłem podczas
przerwy na obiad pod drzewem na obrzeżach jakiegoś miasteczka po drodze,
wiadomo, że czarnymi nazywają siebie Aborygeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz