Każde, dotychczas odwiedzone przez nas miejsce, jest "skażone" masową turystyka, i zatraca swój oryginalny urok. Każde miejsce na świecie, które przyciąga turystów, zmienia się. Tym razem, zamiast wracać z Cabanaconde do Arequipy, wybraliśmy trochę okrężną drogę poprzez miasteczko Huambo aż do Majes. Chcieliśmy zobaczyć i zobaczyliśmy odrobinę prawdziwego Peru bez ukłonów dla turystyki. Tym razem to my wzbudzaliśmy zainteresowanie. Dystans - 173km, czas - 7 godzin. Lokalny i jedyny na dobę, rozsypujący się autobus, do którego od czasu do czasu, mieszkańcy pakują jakieś zielsko, kaczki lub też spore prosiaki. Koloryt jak zawsze najciekawszy. Podczas postoju w miasteczku Huambo, wypatrzyliśmy szkołę nazwaną imieniem polskiego papieża. Z innych ciekawostek, w sklepie z artykułami spożywczymi możemy przy okazji popedałować lub też poćwiczyć na atlasie, kto wie, może dbają o spalanie kalorii. Później, w drodze, pozostaje już tylko delektować się surowymi krajobrazami pustynnego Peru, ewentualnie kurzem unoszonym przez koła ciężarówek zmierzających do jednej z pobliskich kopalń. Oczywiście, na koniec należy się nam, solidny zestaw obiadowy bo wytrzęsło też solidnie.
czwartek, 21 marca 2019
Poza trasą.
Każde, dotychczas odwiedzone przez nas miejsce, jest "skażone" masową turystyka, i zatraca swój oryginalny urok. Każde miejsce na świecie, które przyciąga turystów, zmienia się. Tym razem, zamiast wracać z Cabanaconde do Arequipy, wybraliśmy trochę okrężną drogę poprzez miasteczko Huambo aż do Majes. Chcieliśmy zobaczyć i zobaczyliśmy odrobinę prawdziwego Peru bez ukłonów dla turystyki. Tym razem to my wzbudzaliśmy zainteresowanie. Dystans - 173km, czas - 7 godzin. Lokalny i jedyny na dobę, rozsypujący się autobus, do którego od czasu do czasu, mieszkańcy pakują jakieś zielsko, kaczki lub też spore prosiaki. Koloryt jak zawsze najciekawszy. Podczas postoju w miasteczku Huambo, wypatrzyliśmy szkołę nazwaną imieniem polskiego papieża. Z innych ciekawostek, w sklepie z artykułami spożywczymi możemy przy okazji popedałować lub też poćwiczyć na atlasie, kto wie, może dbają o spalanie kalorii. Później, w drodze, pozostaje już tylko delektować się surowymi krajobrazami pustynnego Peru, ewentualnie kurzem unoszonym przez koła ciężarówek zmierzających do jednej z pobliskich kopalń. Oczywiście, na koniec należy się nam, solidny zestaw obiadowy bo wytrzęsło też solidnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie ma Cinema City ani Mc bądź KFC. Nie widać żadnej galerii handlowej ani Biedronki? Jak tam żyć ?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis...
OdpowiedzUsuń