Dzień piąty można by podzielić na dwa posty, pierwszy
asfaltowy, drugi to outback, offroad lub też
pisząc zwyczajnie, przepiękne zadupia :)
Start: Broome
Finisz: Fitzroy Crossing
Dystans: 601km. z tego ok 300km po bezdrożach.
Powoli opuszczamy klimat suchy i w pełni wkraczamy w strefę
wilgoci równikowej, tylko 37’C
8.00 z rana gdy startujemy, wilgoć jak w saunie.
8.00 z rana gdy startujemy, wilgoć jak w saunie.
Po drodze miasteczko Derby położone na wysokości oceanu,
niestety wykąpać się tu nie da,
odpływająca woda pozostawia po sobie tysiące odsłoniętych
hektarów,zapach zgnilizny i widok ogromnego mulistego brzegu. Jedziemy dalej,
tym razem zbaczamy w prawdziwe bezdroża.
Kraina którą przemierzamy, nazwałem krainą baobabów i
termitier z dodatkiem stad dzikich krów, poza tym skały, już nie suche rzeki
oraz wąskie, na jeden samochód mosty, niestety jeszcze nie spotkaliśmy żadnych
krokodyli pomimo, że to ich kraina.
Ciekawostka: Miasteczko Fitzroy Crossing jest osadą typowo
Aborygeńską pośród niczego.
Od dwóch godzin usiłuje opublikować ten, wczorajszy post, wczoraj bez netu, dziś ok 1 tyś km dalej, niesamowity krajobraz, również od dwóch godz. szaleje tropikalna burz, właśnie w łazience widziałem pstrokatego węża, gekona na ścianie, prawdopodobnie jesteśmy odcięci na dwa dni od świata bo drogi zalane, jakkolwiek mamy basen, bar no i ciepło :) zapowiada się świetny sylwester
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz