Wszystko i nic, czyli rozgrzewka przed gorączką.
Zacznę od lądowania, na lotnisku oczywiście musi coś się dziać, oczywiście pozytywnie.
Odprawa paszportowa - OK
Odprawa celna, pada pytanie ze strony urzędnika: ( rozmowa w oryginale )
- any foods?
- no nothing!
- maybe KIELBASA ? ( i drwiący uśmiech celnika który wie, że ma do czynienia z Polakiem )
- I say, nothing is nothing!
- ok
Znają się na krajanach, widać było też, że lubi sobie zażartować :)
Na koniec obwąchał mnie pies służbowy i było po wszystkim, a w sumie zaczęło...
wyjście z klimatyzowanego lotniska na 32' C poza nim, było skokiem w stosunku do temperatury w Polsce, następnie gorące i "płynne"... powitanie ;),
Tym razem dopadła mnie zmiana czasu, padam o 20.00 na twarz a o 3.00 nie idzie spać, tak trwa to od trzech dni, jakkolwiek wczoraj znalazłem sposób, który widać na zdjęciach, ocean jest ciepły i ma świetne fale, mało ludzi wieczorem na plażach bo pewnie przygotowują się do świąt, klikam kilka zdjęć na rozgrzewkę, pływam, opijam się słonej wody bo fale przewracają na wszystkie strony, czas się przygotować na konkretne cykanie i konkretne temperatury ;)
Po sprawdzeniu po raz N-ty bloga w końcu coś zaczyna się dziać :) - cytując klasykę gatunku "lepiej późno niż wcale".
OdpowiedzUsuńZdjęcia zajefajne, gęba uśmiechnięta - zresztą jak zawsze
Czekam na więcej, zdjęć oczywiście :D
pozdro Moonlight SZadoow :P