Mam na koncie sporo lotów i wiem, że latanie dużymi samolotami daje lepszy komfort. Czasem jednak trzeba przemieścić się maleństwem na krótkich odległościach. Przelot z Pico na największą wyspę archipelagu, Sao Miguel trwa jedyne 50 minut. Wchodząc na pokład lokalnego samolotu zauważyłem, że torebki ”na wszelki wypadek” wystają z kieszeni siedzeń, tak by można było szybko je użyć. Powinno to dać dużo do myślenia… Co prawda nie skorzystałem, ale spociłem się. Mało rzeczy jest w stanie wprowadzić mnie w stres, ale turbulencje, gdy samolot leci konkretnie w dół, to nie jest to co lubię.
Pierwszych kilka dni spędzamy eksplorując zachodnią część wyspy Sao Miguel. Pogoda jak to w grudniu, raczej padający deszcz, porywiste wiatry i mgły. Plus jest taki, że nie ma turystów, jedynie wybitne jednostki jak my. Kaldery wulkanów, endemiczna roślinność, kocie stada i wodne akwedukty. Podobno jest to pora roku gdy nie jest zielono…
Jak zawsze twoje ujęcia,spojrzenie przez obiektyw są niesamowite. Pokazujące naturalne piękno którego nie dostrzegamy albo nawet nie wiemy że istnieje. Gratuluję Krzysiu
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tutaj jest jak na Islandii, gdzie skierujesz obiektyw, tam strzelisz dobrą fotkę :)
UsuńKrzysiu, a św. Mikołaja tam widziałeś?
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt, dużo zdrowia, radości, powodzenia.
Na statki już nie wracasz? A może spotkamy się kiedyś w Gdyni, albo w Żytkiejmach???
Widziałem, śpiewał na balkonie kolędy w Ponta Delgada :D Wesołych Świąt i kto wie kiedy i gdzie znowu się spotkamy. Znalazłem swój port i zacumowałem na stałe. Teraz co najwyżej z morza to krewetki w restauracji :)
Usuńwow nie wiedzialem ze taka wyspa istnieje, a zielono tam jak w Nowej Zelandii tudzież na Mazurach :D
OdpowiedzUsuńTam port Twój, gdzie serce Twoje 😀
OdpowiedzUsuńRewelacyjne widoki.Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuń