Planując wyjazd do Uzbekistanu natrafiłem w północnej jego części na górzysty teren położony pomiędzy Kazachstanem i Kirgizją. Większość owego terenu stanowi Park Narodowy Ugam Chatkal. W trakcie zagłębiania się, znalazłem informacje o dwóch, małych jeziorkach wciśniętych gdzieś w górskie wąwozy, które są znane jedynie miejscowym. Pomysł by je osobiście zobaczyć wydał się dość sensownym. Sprawa jak zwykle wygląda banalnie a na dodatek całkiem przyjemna w realizacji. Wczesnym rankiem udajemy się w Samarkandzie na postój taksówek gdzie dosłownie zostaję wyrywany z rąk. Przekrzykiwanie się i targowanie to absolutna norma. Po ustaleniu ceny wskakujemy do auta i gnamy do oddalonego o ok 215km Taszkientu, tam przesiadka do metra by dostać się na drugi koniec miasta. Chwila przerwy, kubek chłodnego "kwasu" oraz kolejne poszukiwanie odpowiedniej "marszrutki" by dojechać do miasteczka Charvak położonego w dolinie rzeki, u podnóża gór. Takie Polskie Zakopane dla mieszkańców Taszkientu do którego jest tylko 80km. Jest wieczór więc jak zwykle trzeba ogarnąć nocleg, tym razem nocujemy na daczy bardzo przyjaznego "lokalsa". Trzeba przyznać że Uzbecy są z natury bardzo życzliwi i pomocni oprócz większości taksówkarzy... Rankiem łapiemy na przysłowiowego stopa, pierwszą lepszą ciężarówkę i udajemy się w górę rzeki. Po drodze zmieniamy jeszcze dwukrotnie pojazd. Jedziemy min Kamazem z ciężkim ładunkiem na budowę gdzie niebawem będzie w górach wydobywany gaz. Po drodze zatrzymujemy się na posterunku Straży Granicznej, wydającej specjalną przepustkę upoważniającą do wstępu na tereny przygraniczne. Z każdym kilometrem droga asfaltowa staje się co raz gorszej jakości by finalnie zamienić się w podłoże szutrowe. Po ok 65km docieramy pieszo do pierwszego jeziorka o nazwie Urungach. Krystalicznie czysta woda, kilka osób z regionu, np chłopcy z pobliskiej wioski cisza i skały wokół. Kilometr dalej i jakieś 400m wyżej dochodzimy do drugiego jeziora, które zawdzięcza nazwę swojej barwie.
Nefrytowe Jezioro. Zobaczyć coś wcześniej w internecie i tam dotrzeć. Z całą pewnością mogę zaliczyć to miejsce do jednego z końców świata. Pięknych końców świata, jakkolwiek do pierwszego jeziorka dojechały już pierwsze maszyny by zrobić drogę dla aut terenowych min pracowników parkowych i Straży Granicznej. Na koniec kilka ciekawostek. W trakcie marszu da się zauważyć, ze w tych terenach rośnie bardzo dużo dzikiego chrzanu, kopru oraz gdzie nie gdzie ogromnego szczypioru.
Po drodze napotykamy Patrol w/w Straży jadący na osiołkach :) Z następnym patrolem, cisnąc się w starym Uazie przejeżdżamy 35km w drodze powrotnej. Pogoda super, widoki też, czegóż by więcej chcieć... Po powrocie do Charvak chłodnego lokalnego piwka i szaszłyków z których min słynie Uzbekistan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz