Karakoł na wschodzie Kirgizji to kolejne miasteczko, które stanowi "bazę" wypadowa na następny, chyba najsolidniejszy etap naszej podróży. Prognoza pogody mówi, że powinno być dobrze więc ruszamy w góry na trzydniowy trekking. Owszem, z rana są lekkie opady mżawki ale czy to jakaś przeszkoda... Deszcz nie ustał do wieczora, na dodatek zamienił się w mokry śnieg powyżej trzech tysięcy a my dotarliśmy zbyt daleko by się cofnąć. Naszym zamiarem było dojście do położonego wysoko w górach jeziora Ala Kol. Noc lekko mroźna, poranek z odrobinę lepszą aurą bo bez opadów ale za to w chmurach. Miałem nadzieję, że na przełęczy sięgającej prawie czterech tysięcy będzie lepsza widoczność na okolicę i też się trochę zawiodłem. Później było już tylko lepiej bo z górki, udało się nawet sfotografować jednego z licznych świstaków w tych terenach.
Podsumowanie: Trasa rekomendowana na trzy dni, czyli ok 36 km z różnicą poziomów do 2tyś metrów została pokonana w dwa. Szkoda tylko że pogoda się popsuła bo widoki były by jeszcze lepsze a noce w namiocie cieplejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz