poniedziałek, 11 czerwca 2018

Taszkient-Dolina Fergańska-Granica

  Nadszedł czas aby pożegnać Uzbekistan. Rankiem udajemy się w Taszkiencie na postój wszelkiej maści pojazdów, których kierowcy oferują usługi przewozowe. Standardowo trzeba swoje wytargować. Dobrze że choć mam wszystkich w polu widzenia z racji wzrostu i żaden mi nie podskoczy pomimo że usiłują wyrwać z zagraniczniaka tyle kasy ile się tylko da.  Cena ustalona, trzech pasażerów, kierunek wschodni poprzez słynną Dolinę Fergańską do granicy z Kirgizją.
Po drodze przystanki np by coś zjeść bo odcinek do pokonania jest większy niż 400km. Super smaczne chlebki i inne wypieki z obwoźnego piecyka oraz targowiska z owocami i warzywami. Oczywiście najczęstsze pytania to skąd jesteście i czy np z Niemiec, Szwecji lub też z Rosji, inne najczęstsze pytanie ile macie dzieci... Uzbecy chyba mają lekkiego fioła na punkcie dzieci, wydaje się że jest to ich jedyny cel w życiu.
Z ciekawych rzeczy wymienić można to, że większość pojazdów, włącznie z ciężarowymi jeździ na gazie, którego w tym kraju są duże złoża. Na stacjach paliw w 90% nie ma nic innego niż gaz. Oczywiście wjeżdżając na taką stację wszyscy pasażerowie ze względów bezpieczeństwa muszą opuścić pojazd i czekać w wyznaczonych miejscach. W tych oto miejscach również często jesteśmy zaczepiani rozmową, wiele osób widząc aparat w moich rękach wręcz domaga się by im zrobić zdjęcie. Cóż, nic przyjemniejszego. Późnym popołudniem docieramy do przejścia granicznego z Kirgizją. Tu też wzbudzamy zainteresowanie nawet wśród "Pograniczników" którzy z przyjemnością rozmawiają z nami. Finalnie docieramy do Kirgiskiego Osz gdzie zdążamy jeszcze wejść na pobliskie wzgórze przed zachodem słońca. Kolejny dzień w drodze zaliczony pozytywnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz