Pośród wielu perypetii cenowych oraz ograniczeń związanych z cięciami linii lotniczych, zdecydowaliśmy by nasz kolejny wyjazd był choć trochę niestandardowy. Dość bliski ale nie najłatwiejszy. Pośród wysp Zielonego Przylądka, na które można by dotrzeć bezpośrednimi lotami czarterowymi, nasz wybór padł na te lądy, które nie do końca są oczywiste. Lot z przesiadką w Lizbonie kończymy na lotnisku im. Cesarii Evory na wyspie Sao Vicente. Tu po krótkim odpoczynku kupiliśmy bilety na prom, który przeprawił nas na Sao Antao. Pierwsza rada przyszłym, odwiedzającym te wyspy. Pod żadnym pozorem nie włączać telefonu po wylądowaniu, ceny za połączenia lub też samo odebranie sms-a lub innej wiadomości poprzez polską kartę sim powalają. Np. użycie danych 100kb =4.03zPLN tzn że za 1GB danych trzeba by zapłacić 4.030 PLN. Kupujemy lokalną sim kartę w pierwszym lepszym sklepie i jest tanio. Sao Antao to wyspa kontrastów. Wokół same pola lawowe i pustynia, wewnątrz wyspy w dolinach, prawdziwa dżungla. Szaleństwo urodzaju i zieleni. Plantacje mango, bananów, papai oraz trzciny cukrowej, która odgrywa tu niebagatelna rolę bowiem z niej wytwarzany jest już od setek lat lokalny, mocny alkohol. Grog to dobrodziejstwo wyspy. Dawniej, produkowany na potrzeby marynarzy, obecnie można go kupić w każdym, lokalnym sklepie w czystej, mocnej postaci lub tez smaczniejszej jako „poncz” który zawiera domieszkę soków np. z pomarańczy lub innych cytrusów. Słabszy % ale smakowo świetny. Jak wyżej wspomniałem, doliny to źródło życia i bogactwo urodzaju. Dla osób jak my, przepięknie. Strzeliste, zerodowane, wulkaniczne skały. Ogrom ścieżek trekingowych, które niegdyś były szlakami bimbrowników, obecnie wyłożone kostką bazaltową. Kręte drogi, biegnące miejscami granią z których widoki zapierają dech. Miasteczka przyklejone do półek skalnych oraz w głębokich dolinach. Urwiska, które każdego kierowcę mogą wprawić w zakłopotanie. Widokowo absolutny zawrót głowy. Dla podniebienia też znajdą się atrakcje. Owoce morza podawane na różne sposoby, do tego smaczne, lokalne piwo Strela. Wyspa Sao Antao ma tą wyłączność, że nie da się tu dolecieć samolotem, owszem, jest nawet stare nieczynne lotnisko w miasteczku Ponta do Sol, ale z uwagi na bardzo silne wiatry nie zostało ono uruchomione. Miejsca z całą pewnością warte polecenia by zobaczyć i posmakować. Najwygodniej wynająć auto by zwiedzanie wyspy rozpocząć od przejechania najbardziej spektakularnych i malowniczych tras tak by wiedzieć co nas interesuje. Miszmasz widokowy. Za dużo by opisywać, klikać w foty i wyobrażać.
Bardzo ciekawy kierunek!!! Jak widzę bardzo "trekkingowy" klimat do niezapomnianej wyrypy. Tylko ten wszechobecny Grog (i to w wielu wersjach!!) mógłby spowodować utratę wspomnień z odwiedzonych miejsc. PS. Zdjęcie 11 - mam rozumieć, że zainteresowało Cię tylko i wyłącznie to rozkwiecone drzewo ?!🤔
OdpowiedzUsuńNawet grog z głową jest apetyczny i pełen wspomnień ;) Co do nr 11, wyłącznie drzewo, to tylko przypadek ;)
OdpowiedzUsuńPiękne fotki
OdpowiedzUsuń