niedziela, 6 listopada 2022

Trekkingowy świat.

 W poprzednim poście wspomniałem, że wyspa Sao Antao to mekka trekkingowców i tak zapewne jest. Z wyprzedzeniem zaplanowaliśmy przejście kilku szlaków bo nie sposób w tak krótkim czasie pokonać wszystkie. Przyjęliśmy opcję by nocować w pobliżu każdej z nich, wczesnym rankiem znaleźć transport na górę a później schodzić w dół. Tu dodam, że początki tras znajdują się wysoko w górach, gdzie klimat różni się od tego na dole. Na szczytach spotykamy sosny europejskie oraz znane z np. Australii, drzewa gumtree, w dolinach drzewa owocowe znane z tropików. Trasy do przejścia to ok 1300m prawie pionowymi ścieżkami w dół. Po za widokami na skaliste szczyty i przepiękne doliny są też inne ciekawostki, dla ludności lokalnej wręcz codzienne. Zabawna sytuacja przytrafia się nam w połowie zejścia gdzie po za uprawami znajdują się domostwa. Pierwszego dnia , tuż przy szlaku pewna kobieta pyta czy jesteśmy francuzami (najliczniejsza nacja pośród odwiedzających tę wyspę). Odpowiadamy, "my polacy", na co ona zaprasza do domu i od razu przynosi lokalne trunki w kubeczkach. Są smaczne że ach. Ale na tym koniec przyjemności bo okazuje się, że nie jest to żadna lokalna gościnność, a wyrachowany biznes. Za dwa malutkie łyki napoju liczy sobie naprawdę dużą kwotę. Oczywiście napój już spożyty, więc trzeba zapłacić. Na więcej nie daliśmy się namówić. W kolejnych etapach marszu spotykamy lokalne dzieci wracające ze szkoły. Idą do domu pokonując duże odległości, do tego wchodząc na wysokości, gdzie nie ma dróg po za szlakami pieszymi. Po trasie mijamy liczne tarasy gdzie uprawia się min trzcinę cukrową. Biały kwiatostan najwyraźniej jest magnesem na Katarzynę oraz tak samo lubiane osiołki, które stanowią nieodzowny środek transportu towarów w wyższe partie gór. Po zejście do dolin znajdujemy jak najtańszy, lokalny transport i udajemy się do naszego ostatniego miejsca noclegowego, gdzie mamy pozostawione główne bagaże. Jedna z tras, które zaplanowaliśmy przebiega wzdłuż skalistego wybrzeża na odcinku ok 16km. Widokowe cudo. Z jednej strony turkusowy i wiecznie szumiący ocean, z drugiej ogromne i poszarpane urwiskami, skaliste wybrzeże. W połowie w/w trasy gdzie docieramy do miejscowości Formiguinhas, robimy przerwę. Poznajemy przezabawną, lokalną kreolkę, której bar dosłownie wisi nad oceanem. Miejsce gdzie można dotrzeć tylko i wyłącznie pieszo. Zapomnieć się w widokach i szumie fal to za mało by powiedzieć.  W kwestii informacji a zarazem ciekawostek tej trasy. W wielu miejscach wyspy, spotykamy ogromne, połączone ze sobą pajęczyny. Wiszą na nich stada pająków których rozmiary dochodzą do kilku cm długości. To Rodzaj Nephila, który obejmuje największe pająki tkające sieci na świecie. Te dziwne klitko-budynki nad oceanem to hodowla świń.

P.s. Na ostatnim zdjęciu widzimy rzeźbę w kształcie tej wyspy z głównymi siedliskami.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz