Wyjazd do Australii nie zaczyna się 10 sierpnia, zaczął się o wiele wcześniej gdy zdałem sobie sprawę, że nigdy nie byłem za granicą... :) W grudniu 2010r wyrobiłem swój pierwszy paszport za 50%, bo taka zniżka przysługiwała mi jako studentowi. Mało rzeczy potrafi cieszyć człowieka, a w moim przypadku gdy odbierałem paszport, poczułem jak bym otwierał nie znaną mi bramę, teraz wiem że było warto, wszystko czeka by zostało użyte, viza, międzynarodowe prawo jazdy, paszport i bilet, który jest zwyczajnym mailem :) Dziś, na kilka dni przed wylotem patrzę w googlach jak wygląda lotnisko w Wiedniu i Dubaju bo w tych miastach mam przesiadkę, by finalnie wylądować w australijskim Perth. Z pomocą Jezusa czyli Darka W. założyłem ten blog, jest jeszcze biedny ( nie Darek ) i nie błyszczy jak starych blogerów strony :) mam nadzieję że niebawem mój nie będzie błyszczał ale przynajmniej da się czytać i oczywiście oglądać zawarte w nim zdjęcia. Jeśli zdarzy się tak, że czymś zainteresuję któregokolwiek z czytelników, to dołożę starań, w miarę możliwości by nie zawieść i spełnić oczekiwania. Wiele osób prosiło o wysłanie realnej kartki, inni bym pokazał Australijczykom zdjęcia z żagli na których pływałem w tym roku z Andrzejem i Jego przyszłą żoną Justyną, Jarkiem, Kamą i Ich córeczką Mają a także Pawłem i Kasią :) Są też tacy którzy widzą mnie jako bijącego rekord w chowaniu się do kangurzej torby :))) Zobaczę co da się zrobić :) póki co uzbrajam się w cierpliwość.
A widziałeś kawałek Dubaju? Chociaż z lotniska? Oko bieleje? :)
OdpowiedzUsuń