George Peak to szczyt najbliżej miasteczka czyli 1336m ale o tym zaraz, zaczynając od początku, czyli jak znaleźć mapę okolic w miasteczku które nie ma: ogólnodostępnych map, lokalnych kartek pocztowych i magnesów na lodówkę :) po usilnych poszukiwaniach by nie iść na pusto w góry znalazłem jakieś "badziewie" bez żadnej skali, wyłącznie z zaznaczonymi newralgicznymi miejscami w mieście i jego pobliżu. Ścieżki w górach? jak krowy sobie wydeptały to pewnie są, a pro po krów. Jeśli krowy chodzą w zwykłym ogrodzeniu które chroni je przez rozpierzchnięciem się w cztery strony świata, znaczy to ni mniej ni więcej, że nie ma tu naturalnych ich wrogów i można śmiało iść przed siebie bo co mnie tu zaatakuje skoro krowy są pod ręką cały czas. Druga sprawa, aby skrócić dojście w góry poprosiłem "Lokalsów" ;) aby mnie podwieźli kilka kilometrów, oczywiście nie za darmo... no i co? wstyd na całą wioskę bo nie znają drugiego końca miasta odległego o 5km hmm... bez komentarza. W górach jak to w górach, pogoda swoje ale cóż, nie ma co marudzić, nogi weszły w tyłek a że trzeba sobie drogi skracać, więc wracałem torami byłej kolei, po której obecnie czasami śmiga lokalny szynobus z turystami. Ciekaw jestem kto wszedł by w ten tunel? były trzy, każdy ok 250m długości absolutny brak widoczności przez kilka minut, za to o wiele szybciej się wracało :)
Ok, idę na chłodne piwo ;)
czwartek, 31 marca 2016
środa, 30 marca 2016
Na spontanie przez szybę.
Pogoda marudzi w Kapsztadzie... ? W takim razie plecak na
plecy, stacja autobusów dalekobieżnych no i wybór najtańszej linii, czyli 330
randów ( ok 80PLN ) w drogę czas. Niestety nie uchylają się szyby, chyba w
żadnych autobusach więc trzeba radzić i wykorzystywać przystanki na odcinku ok 400km.
Pasmo górskie ciągnące się za oknem urzeka, aż chce się w nie pójść, tak, trzeba
z pewnością je zobaczyć z wysokości własnych nóg, ale to dopiero jutro a miasteczko
przystankowe to George. Małe, kilkanaście tysięcy ludności, pięknie usytuowane
pomiędzy górami i oceanem. To chyba jedno z tych w których czas się zatrzymuje,
w każdym bądź razie zwalnia. Ciekawe, ilu Polaków było tu przede mną... ;)
wtorek, 29 marca 2016
Kapsztad - Cape Town, jedno i to samo miasto.
Przerwa w pracy, czemu by tego nie wykorzystać. Kapsztad zawsze zajmował dość mocną pozycję na liście miejsc do odwiedzenia i absolutnie mnie nie zawiódł, na prawdę piękne miejsce i jego okolica. Kilkadziesiąt "pięknych" kilometrów dalej znajduje się znany żeglarzom punkt, Przylądek Dobrej Nadziei. Istny zawrót głowy, nie wiadomo w która stronę patrzeć, wszędzie niesamowite widoki, brak słów i karty pamięci w aparacie by to wszystko zarejestrować :)
Każda podróż wyczerpuje, trzeba więc się posilić a cóż lepszego zasmakować jak świeżych owoców morza w portowych restauracjach, tym razem padło na smakowite krewetki tygrysie, palce lizać :)
Każda podróż wyczerpuje, trzeba więc się posilić a cóż lepszego zasmakować jak świeżych owoców morza w portowych restauracjach, tym razem padło na smakowite krewetki tygrysie, palce lizać :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)