środa, 31 sierpnia 2011

Godzina...

Kilka osób pytało się czemu siedzę w necie w ciągu dnia... odpowiadam więc! Jeśli ktoś sugeruje się godziną wstawienia posta to proszę dodać do tego kolejnych 6h, tak więc jeśli post jest np z 17.00 tzn że wstawiałem go o godź. 23.00 :) a czas pozostał Polski bo nie przestawiałem zegara w laptopie.

Pelikan :)

niedziela, 28 sierpnia 2011

Perth - duże miasto w oczach świerzaka ;)


   Perth, to dwumilionowa metropolia, która wraz z rozbudową wchłaniała jak każde duża aglomeracja, pomniejsze siedliska, w ten sposób rozciąga się na ponad 100km wzdłuż zachodniego wybrzeża Australii. 
Ponieważ były to tereny bagienne z niewielką ilością wzniesień, wykorzystano ten fakt do budowy licznych kanałów i dróg wodnych z rozlewiskami, nie rzadko przypominające swoją objętością duże jeziora. 

   Po za moim dążeniem, niebagatelną rolę w tym wyjeździe odegrali tu kuzyni, Agata i Darek, którzy zamieszkują to miejsce od wielu lat, fajnie jest np, wyjść z domu i zamiast jechać autem do miasta, usiąść do łódki i popłynąć przed siebie kanałami na otwarty ocean...
   Pisząc o mieście, nie da się pominąć jego zabudowy, ścisłe centrum to jak wszędzie, strzeliste wieżowce, ale poza tym miejscem jest istotna różnica np w stosunku do naszych miast, nie widać opasłych bloków, w których  jak to śpiewała Martyna Jakubowicz " w domach z betonu nie ma wolnej miłości"  Australijczycy cenią sobie niezależność i prywatne podwórko :) a na plażach bezpieczeństwo którego pilnuje specjalna straż.










  Podglądając miasto, zauważyłem kilka ciekawostek, na wstępie musiałem czekać dość długo by zatrzymał się autobus miejski... dopiero w centrum zauważyłem tabliczki, w/g których trzeba machać ręką gdy się chce jechać pomimo że stoisz na przystanku... :) Gdy wreszcie usadowiłem się zauważyłem napis na szybie, mogłem zarobić 1000$... wystarczyło tylko wypatrzeć jakiegoś wandala w takim środku komunikacji i zwyczajnie zadzwonić pod podany numer, niestety nikogo takiego nie było ( brak chyba tu Polaków... ) 
  Perth to miasto z  dużą ilością parków, boisk i różnych zielonych skwerów, jednak należy bacznie patrzeć na tabliczki a jeszcze bardziej pod nogi by nie nadepnąć na jakiegoś robala, niestety żadnego nie widziałem jeszcze. Kolejną rzeczą która rzuciła się mi w oczy to duża ilość aut marki Holden które wyglądają z przodu jak dobre auto osobowe a z tyłu jak znany nam pickup, tu nazywa się to Ute ( czyt. jut ) no i wreszcie bardzo prosta sprawa ale w dłoniach od razu odczuwalna... wszelkie puszki typu coca cola, 7up, czy też piwo mają pojemność 375ml, w tym momencie pewnie niektórzy pójdą do lodówki sprawdzić ile mają nasze, spokojnie, oszczędzajcie czas, w Europie jest to 330ml :)


  Jeśli piszę o puszkach to nie daleko do butelek, a z tymi wiąże się nazwa pewnego rodzaju krzewu. Osoby co najmniej z mojego wieku i powyżej pamiętają zapewne jak to w czasach dzieciństwa czyściło się wszelkiego rodzaju butelki na sprzedaż, do tego celu potrzebna była szczotka na drucie. Kolor jest nie ważny za to wygląd owej szczotki przypomina kwiat w/w krzewu i stąd nazwa  BOTTLEBRUSH 

    Kings Park mieszczący się w centrum miasta charakteryzuje się taką ilością roślin, że nie sposób wszystkich opisać, jednak warto zwrócić uwagę na potężne aloesy, oraz  Baobaby które naturalnie rosną w Australii, ten na zdjęciu ma swoją historię bo rósł na północy kraju, gdy okazało się że w miejscu gdzie rośnie, przebiegać będzie droga, wykopano go z całą pieczołowitością i  przetransportowana kilka tysięcy kilometrów dalej aż do tego parku, widać można…


Różnice znajduje się na każdym kroku i nie ma sensu ich opisywać, ciągle jeszcze tylko patrząc na zegarek, w myślach cofam czas o 6 godzin by wiedzieć która jest teraz u Was ;) poza tym byłem już w kilku miejscach nad oceanem... za każdym razem inny i ciągle  przykuwający uwagę swym ogromem.



niedziela, 21 sierpnia 2011

To nie prawda że busz nie lubi... ;)

W Polsce jest środek dnia, tutaj jest już po zmroku,minęła  19-sta, jak to w zimę bywa, z tym że w tutejszej zimie byłem dziś na małej eskapadzie...Widziałem busz, który rządzi się swoimi prawami i pomimo że w ubiegłym roku spłonął to tutejsza przyroda ma to do siebie że regeneruje się w oka mgnieniu. Nie regenerują się natomiast zwierzęta które znajduje się na drodze jak nasze koty czy psy które nie umknęły z pod kół.  Zaciekawiła mnie architektura niektórych mostów które z pozycji siedzącej w aucie wyglądają  jak każdy inny, jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem od spodu drewniane belki i podkład z desek :) Co do pustyni białej jak śnieg i turkusowego oceanu Indyjskiego,  nie wypowiadam się.
                                                                                                                                                                     

sobota, 13 sierpnia 2011

zbyt mały na rekord :)

Dziś spotkałem najbardziej rozpoznawalne zwierzę Australii ale nasze króliki by go pogryzły taki to był dorodny okaz ;) idą deszcze więc i zwierzaki się chowają w buszu.

wtorek, 9 sierpnia 2011

09.08.2011r.

Dziś pierwszy, mały etap, dojazd autobusem do Warszawy. Jeszcze nie czuję że jutro start w drogę której nie znam...  ciekawość jest ogromna :)  mam nadzieję że nic nie stanie na przeszkodzie i nikt znowu nie powie że mam pecha grrr... Chyba wypiję drinka i położę się spać choć nie wiem czy zasnę.

sobota, 6 sierpnia 2011


Wyjazd do Australii nie zaczyna się 10 sierpnia, zaczął się o wiele wcześniej gdy zdałem sobie sprawę, że nigdy nie byłem za granicą... :) W grudniu 2010r wyrobiłem swój pierwszy paszport za 50%, bo taka zniżka przysługiwała mi jako studentowi. Mało rzeczy potrafi cieszyć człowieka, a w moim przypadku gdy odbierałem paszport, poczułem jak bym otwierał nie znaną mi bramę, teraz wiem że było warto, wszystko czeka by zostało użyte, viza, międzynarodowe prawo jazdy, paszport i bilet, który jest zwyczajnym mailem :) Dziś, na kilka dni przed wylotem patrzę w googlach jak wygląda lotnisko w Wiedniu i Dubaju bo w tych miastach mam przesiadkę, by finalnie  wylądować w australijskim Perth. Z pomocą Jezusa czyli Darka W. założyłem ten blog, jest jeszcze biedny  ( nie Darek ) i nie błyszczy jak starych blogerów strony :)  mam nadzieję że niebawem mój nie będzie błyszczał ale przynajmniej da się czytać i oczywiście oglądać zawarte w nim zdjęcia. Jeśli zdarzy się tak, że czymś zainteresuję któregokolwiek z czytelników, to dołożę starań, w miarę możliwości by nie zawieść i spełnić oczekiwania. Wiele osób prosiło o wysłanie realnej kartki, inni bym pokazał Australijczykom zdjęcia z żagli na których pływałem w tym roku z Andrzejem i Jego przyszłą żoną Justyną, Jarkiem, Kamą i Ich córeczką Mają a także Pawłem i Kasią :)  Są też tacy którzy widzą mnie jako bijącego rekord  w chowaniu się do kangurzej torby :))) Zobaczę co da się zrobić :) póki co uzbrajam się w cierpliwość.