Dotarłem do miejsca o bardzo wdzięcznej nazwie Drakensberg,
z pewnością nazwa nie wywodzi się od letniej siedziby hrabiego Drakuli w
południowej Afryce ;) Jadąc z Port Elizabeth na północ, odbiłem w głąb lądu by
zobaczyć mało znane góry które stanowią część pasma górskiego ciągnącego się
wzdłuż prawie całej Afryki wschodniej. Miejsce nazywane Drakensbergiem znajduje
się na pograniczu Lesoto i RPA. Od strony Republiki Południowej Afryki góry
poprzecinane są licznymi dolinami wąwozami i przełęczami, po stronie Lesoto stanowią wyżynę.
Dotarłem w wyznaczone sobie miejsce późnym wieczorem mając nadzieje, że pogoda
nazajutrz dopisze bo wiedziałem o tych okolicach nieco wcześniej. Ruszamy
wczesnym rankiem leciwym Land Rowerem, super przejrzyste powietrze spust w
aparacie pali. Kończy się droga asfaltowa, do granicy z Lesoto pozostaje
kilkanaście kilometrów widoki w połączeniu ze świadomością miejsca.... bezcenne. Docieramy do granicznego punktu kontrolnego RPA szybkie stemplowanie
paszportów no i w drogę. Przed nami kilka kilometrów szutrowej drogi pnącej się
z każdym kilometrem co raz wyżej, do punktu kontroli granicznej Lesoto sporo
kilometrów, jesteśmy w pasie ziemi niczyjej bo nikt tu nie mieszka choć
administracyjnie należy do Południowej Afryki. Leciwy Land Rower zipie co raz
mocniej, kąt nachylenia podjazdów zwiększa się z każdą chwilą, po drodze mijamy
kilka mini busów jadących z drugiej strony oraz koparki naprawiające drogę
biegnącą stromymi zboczami gór. Jest graniczny punkt kontroli Lesoto położony
na wysokości 2873mnpm, znowu kilka chwil w oczekiwaniu na kolejne pieczątki.
Lesoto zaskakuje na dzień dobry super nowym asfaltem no i przede
wszystkim swoim widokiem.
Spotykamy kilku lokalnych pasterzy, odwiedzamy ich dom oraz
przyglądamy się strzyżeniu kóz.
Ciekawostka, kierowca pokazuje zabrane ze sobą zdjęcia
pasterzom, okazuje się, że nie mają nic przeciwko fotografowaniu, w każdym bądź
razie po wykonaniu zdjęcia należy Im je pokazać a po powrocie do swojego kraju
wywołać kilka i wysłać do naszego kierowcy który pokaże je fotografowanym.
W kilku słowach o pasterzach należy wspomnieć, że nie mają
lekko wypasając kozy i owce, na tych wysokościach nie ma drzew ciągle wieją
chłodne wiatry, warunki do życia spartańskie a w porze zimowej temperatury
spadają poniżej zera i często pada śnieg.
Droga powrotna, po stronie Lesoto zatrzymujemy się w
najwyżej położonym barze w całej Afryce, można tu wypić chłodne piwo,
szklaneczkę whisky lub lokalnych Południowo-afrykańskich win rozkoszując się niesamowitym widokiem z
tarasu.
Zapomniałem dodać, Drakensberg to zwyczajnie Góry Smocze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz